Elektromobilność jest jedną z recept na szkodliwe zanieczyszczenia w sektorze transportu. Technologia rozwinęła się na tyle, że samochody z zieloną rejestracją nie są już dużą nowością na drogach. Sektor energetyczny od wielu lat zastanawia się, jak rozwój elektromobilności wpłynie na funkcjonowanie systemów energetycznych. Z pewnością wpłynie na dobową krzywą obciążenia systemowego – tak przekonuje jeden z ośrodków analitycznych.
Do jednego z megatrendów zaliczany jest rozwój elektromobilności. Obecnie wiele krajów zapowiada pierwsze terminy wprowadzenie zakazów sprzedaży tradycyjnych, spalinowych pojazdów. Co więcej, Polska też może zrezygnować z zakupu benzynowych i dieslowych samochodów, o ile zgodzi się na propozycje Komisji Europejskiej. Tegoroczne wakacje rozpoczęły się burzliwą dyskusją na ten temat w Polsce.
Elektromobilność w Polsce
Jak obecnie przedstawia się sytuacja w sektorze elektromobilności w Polsce? Według Licznika Elektromobilości prowadzonego przez PSPA i PZPM, na koniec maja 2022 roku w naszym kraju było zarejestrowanych łącznie 48 675 osobowych i użytkowych samochodów z napędem elektrycznym. W ciągu pięciu pierwszych miesięcy 2022 roku ich liczba zwiększyła się o 9892 sztuki, tj. o 45 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2021 roku. Jeżeli chodzi o infrastrukturę ładowania, to w Polsce funkcjonowało 2190 ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych (4 253 punkty). 29 proc. z nich stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 71 proc. – wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW – czytamy w Liczniku Elektromobilności. Sytuacja więc nie jest najgorsza, ale eksperci branżowi podkreślają, że ze względu na rosnącą popularność kluczowy jest rozwój publicznej infrastruktury ładowania. Jest to jeden z czynników zniechęcających potencjalnych użytkowników do inwestycji w samochód elektryczny. Z drugiej strony ich popularność wśród prywatnych osób wzrosła za sprawą dynamicznego rozwoju mikroinstalacji fotowoltaicznych. Inwestorzy z racji dostępu do taniej energii i rosnących cen paliw jako kolejną inwestycję instalują przydomowe ładowarki elektryczne. W ten sposób mogą zmniejszyć koszty związane z codziennymi podróżami do pracy lub na zakupy.
Jak elektromobilność wpłynie na system elektroenergetyczny?
Rozwój elektromobilności wiąże się z jego wpływem na pracę krajowych systemów elektroenergetycznych. Wiele z nich jest zwyczajnie niedoinwestowanych – sieć nie nadąża z rozwojem stacji ładowania. Trwa też dyskusja o wpływie dużej liczby samochodów elektrycznych na funkcjonowanie systemów krajowych. Sprawie przyjrzał się dwa lata temu uznany ośrodek eksperckii McKinsey. W ich ocenie pojazdy elektryczne raczej nie spowodują kryzysu w obszarze zapotrzebowania na energię, ale mogą zmienić kształt krzywej obciążenia.
Jak czytamy w analizie „The potential impact of electric vehicles on global energy systems”, na przykładzie Niemiec można stwierdzić, że wzrost liczby pojazdów elektrycznych nie spowoduje dużego wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną do 2030 roku, lecz potencjalnie zwiększy je o około 1 proc. i będzie wymagał około pięciu dodatkowych GW mocy wytwórczych. Do 2050 roku ta ilość może wzrosnąć do około 4 proc., co wymaga dodatkowych mocy rzędu 20 GW. Prawie cała ta nowa moc będzie prawdopodobnie pochodzić ze źródeł odnawialnych, w tym z wiatru i energii słonecznej, z pewną dozą energii gazowej. Sytuacja może być wyzwaniem po wybuchu wojny na Ukrainie oraz w dobie rezygnacji importu tanich surowców z Rosji.
Z pewnością spodziewana jest zmiana krzywej obciążenia energią elektryczną. Najbardziej wyraźnym efektem będzie wzrost wieczornego obciążenia szczytowego, ponieważ ludzie podłączają swoje pojazdy elektryczne po powrocie do domu z pracy lub po załatwieniu sprawunków. Jednak na poziomie systemu efekt ten będzie stanowił najwyżej stosunkowo niewielki procent. Ponownie, na przykładzie Niemiec, eksperci McKinsey spodziewają się wzrostu obciążenia szczytowego o około 1 proc. do 2030 roku i około 5 proc. do 2050 roku. Wzrost ten system może prawdopodobnie zaabsorbować. Najlepszym rozwiązaniem dla właściciela samochodu elektrycznego jest więc inwestycja w mikroinstalację fotowoltaiczną, ładowarkę oraz magazyn energii.
Potrzebne są zmiany nawyków w zakresie mobilności
Skuteczna dekarbonizacja transportu nie zależy wyłącznie od inwestycji w infrastrukturę ładowania i nowe samochody, ale także od naszych nawyków. Potwierdza to także ośrodek analityczny BloombergNEF. Konsumenci będą musieli radykalnie przyspieszyć odejście od samochodów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi, aby światowa flota osobowa osiągnęła zerowy poziom emisji spalin do 2050 roku. Aby w pełni zdekarbonizować sektor transportu drogowego, trzeba będzie prawdopodobnie zmienić przyzwyczajenia związane z mobilnością, a to może oznaczać dla niektórych osób całkowitą rezygnację z posiadania samochodu – wskazują eksperci. Jednym z potencjalnych rozwiązań tego dylematu jest ograniczenie popytu na samochody osobowe. Można to osiągnąć na wiele sposobów, w tym poprzez zwiększenie poziomu urbanizacji, podniesienie kosztów posiadania samochodu oraz zachęcanie do przejścia na inne środki transportu, takie jak transport publiczny lub rowerowy.
Niektóre kraje te mogą stanąć przed trudniejszym wyzwaniem pokonania czynników kulturowych, takich jak postrzeganie posiadania samochodu jako miary sukcesu. Możliwe jest również, że polityka jest bardziej skuteczna w ograniczaniu liczby pojazdów posiadanych przez gospodarstwa domowe z wieloma samochodami niż przez gospodarstwa domowe z jednym samochodem – wskazują eksperci Bloomberga.
Źródło: McKinsey, BloomberNEF